Главная Случайная страница


Полезное:

Как сделать разговор полезным и приятным Как сделать объемную звезду своими руками Как сделать то, что делать не хочется? Как сделать погремушку Как сделать так чтобы женщины сами знакомились с вами Как сделать идею коммерческой Как сделать хорошую растяжку ног? Как сделать наш разум здоровым? Как сделать, чтобы люди обманывали меньше Вопрос 4. Как сделать так, чтобы вас уважали и ценили? Как сделать лучше себе и другим людям Как сделать свидание интересным?


Категории:

АрхитектураАстрономияБиологияГеографияГеологияИнформатикаИскусствоИсторияКулинарияКультураМаркетингМатематикаМедицинаМенеджментОхрана трудаПравоПроизводствоПсихологияРелигияСоциологияСпортТехникаФизикаФилософияХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника






WiadomoŚĆ o cudzie Żeglugi powietrznej





 

Kapitan Ford wraz ze swym towarzyszem Jamesem zajmował w hotelu skromne mieszkanko, składające się z trzech pokoików.

Obaj marynarze punktualnie o godzinie piątej rano opuszczali łóżka i zjadłszy śniadanie wychodzili według zwyczaju do portu, gdzie przyglądali się nowoprzybyłym okrętom.

Tak przepędzali połowę dnia. Po obiedzie kapitan Ford, zawsze w towarzystwie poczci-wego sternika, czytał w sali hotelowej gazety, dzieląc się najświeższymi wiadomościami z Jamesem.

Dnia 1 września Ford wziął do ręki świeży numer poczytnego „Heralda”. Na pierwszej zaraz kolumnie uderzył go tytuł artykułu wydrukowany dużymi literami: Nowy aerostat.

Ford śledził pilnie postępy mechaniki; począł więc z zajęciem czytać artykuł, który brzmiał, jak następuje:

 

Dowiadujemy się, że młody polski inżynier, nazwiskiem Gromski, zbudował aerostat nowego typu, który, jak tego dowiodły próby dokonane onegdaj w okolicy Chicago, wywoła zupełny przewrót w aeronautyce współczesnej.

Nowy aerostat ma formę cygara zwróconego grubszym końcem naprzód. Jego łódka nie wisi w pewnej odległości od kadłuba jak w balonach dotąd używanych, lecz jest umieszczona u samego spodu, przez co opór powietrza kolosalnie się zmniejsza; motory najnowszej konstrukcji pozwalają osiągnąć statkowi powietrznemu szybkość 100-150 km na godzinę i zwalczać dość silne wiatry.

Jak dotąd, próby z wielkimi balonami kończyły się przeważnie katastrofą: lada iskra zapalić bowiem może wodór napełniający balon. Inż. Gromski nie lęka się pożaru, napełnił bowiem swój statek lekkim, niepalnym gazem, zwanym hel.

Jest to tak zwany gaz szlachetny, otrzymywany w niewielkich ilościach ze źródeł nafto-wych i dlatego bardzo kosztowny. P. Gromski wynalazł jednak ekonomiczny sposób wytwa-rzania helu w wielkich ilościach. Balon jego ma objętość 5000 m3. Lądowanie i wznoszenie odbywa się bez utraty gazu, jedynie za pomocą motoru.

Nowy aerostat może przez parę miesięcy utrzymać się w powietrzu. Inż. Gromski ma zamiar pożeglować niebawem do Europy i z powrotem. Polski inżynier jest wybitnym wyna-lazcą i jego balonowi rokują świetną przyszłość. Niebawem dodamy dalsze szczegóły tych interesujących prób, na które już zwróciło uwagę nasze ministerium wojny.

 

Kapitan czytał głośno, stojąc przed Jamesem, który słuchał z otwartymi ustami. Skończywszy, rzucił dziennik na stół.

— Słyszałeś, Jamesie?! —krzyknął chwytając za ramię sternika.

— Słyszałem, kapitanie.

— I nic nie mówisz? Więc chyba nie pojmujesz całej doniosłości tego genialnego wynalazku? Ależ zrozumże, to jest właśnie ów idealny środek komunikacji, o jakim ludzkość marzy od dawna; za jego pomocą można dotrzeć wszędzie! Słyszysz? Wszędzie! Nawet... nawet przez lody albo raczej ponad lodami — do bieguna.

— Jak to? Przelecieć na takim statku przez ocean... przez pola lodowe? — bełkotał oszołomiony sternik.

— Chyba to będzie możliwe, mój Jamesie. Jedziemy natychmiast do Chicago! James, ty ze mną! Nieprawdaż? Liczę na ciebie, mój stary, pamiętaj! A teraz idź uregulować w kasie nasze rachunki. Dobrze?

James chciał jeszcze zrobić jakąś uwagę, ale Ford wypchnął go na korytarz. Potem naprędce spakował walizkę. Kiedy sternik wrócił, zastał już kapitana gotowego do drogi.

Ford nie chciał tracić ani jednej chwili: w dwie godziny potem pędzili już obaj po-śpiesznym pociągiem na zachód. Przez drogę kapitan odbywał walną naradę ze swym towa-rzyszem. Chodziło o przygotowanie planu zdobycia aerostatu jakimś podstępem, w razie gdy-by wynalazca nie chciał go wynająć lub pożyczyć. A jeżeli wynalazca będzie chciał go sprze-dać, to kapitan postanowił poświęcić wszystkie swoje oszczędności zdobyte w ciągu lat cięż-kiej pracy, postanowił nawet zaciągnąć na ten cel długi.

Poczciwy James zgadzał się na wszystko bez krytyki; powoli oswajał się on z myślą, że może pojedzie napowietrznym statkiem do bieguna. Zresztą wszystko mu było jedno jak, aby tylko dostać się w końcu do tego pełnego tajemniczości i uroku punktu ziemi, który pociągał go do siebie z niczym nie przezwyciężoną silą.

Zaledwie pociąg zatrzymał się na dworcu w Chicago, wyskoczyli z wagonu i wsiadłszy do auta kazali zawieźć się do redakcji „Gazety Chicagowskiej”. Redaktor tego dziennika chętnie udzielił naszym marynarzom wiadomości dotyczących inżyniera Gromskiego.

Znakomity wynalazca mieszkał dość daleko od miasta, w willi, w której mieściła się również jego pracownia.

W pół godziny po opuszczeniu redakcji dwaj nasi znajomi znajdowali się we wskaza-nym miejscu. James z daleka już, poza ciemną zielenią drzew otaczających willę, dostrzegł regularne kontury jakiegoś wielkiego przedmiotu i wskazał go kapitanowi.

— Czy to ma być ów balon, czy, jak go nazywasz, kapitanie, aerostat?

Ford, nic nie odpowiedziawszy, przekroczył furtkę i niebawem zatrzymał się o kilkana-ście kroków od balonu.

Przy łódce aerostatu stał jakiś człowiek; na szelest kroków Forda odwrócił się.

— Inżynier Gromski? — zagadnął bez wstępu Ford.

Zapytany utkwił bystre, fiołkowe oczy w kapitanie, prostując swą muskularną postać, w której najwięcej imponowała pyszna głowa o wysokim, otwartym czole, pokryta czarnymi kędziorami spadającymi malowniczo na szerokie barki. Z twarzy inżyniera, o delikatnych regularnych rysach, jasno przebijał jego charakter; kapitan od razu wyczytał w nich, oprócz wysokiej inteligencji, stanowczość, dobroć i szlachetność: drgające lekko kąciki ust zdradzały wrażliwość, a uśmiech błąkający się po policzkach — zadowolenie z życia. Prócz tego w całej fizjonomii wynalazcy tkwiło coś nieokreślonego, ale ujmującego.

Usłyszawszy pytanie inżynier skłonił się z pełnym godności i uprzejmości ruchem ręki.

—Czy to ten balon jest pańskim wynalazkiem? — mówił dalej żywo kapitan.

Powtórny ukłon.

— I to wszystko prawda, co donosi „New York Herald” * w ostatnim numerze, który czytałem?

— Nie wiem jeszcze, co piszą dzienniki o moim aerostacie — odparł z uśmiechem inżynier.

— Donoszą, że przelatuje on 150 km na godzinę; może utrzymać się w powietrzu przez kilka miesięcy i odbywać odległe podróże.

— W istocie, panie. Szczegółów tych sam udzieliłem reporterom.

— Więc to wszystko prawda?

— Najzupełniejsza. Ale pozwól pan, że zapytam, komu mam przyjemność odpowiadać.

Nazywam się Ford — kapitan Ford. Powiem od razu, co mnie tu sprowadza. Pański balon jest mi potrzebny! Wynajmij mi go pan lub sprzedaj wreszcie. Zrobisz przysługę mnie, a może i nauce.

— Przykro mi bardzo, kapitanie — rzekł poważnie inżynier — ale muszę odmówić. Nie wziąłem jeszcze patentu na swój aerostat, nie mogę go więc sprzedać. Pojmujesz pan, że wynalazek tego rodzaju posiada pewną doniosłość. W rękach energicznych pracowników na

 

* Czyt.: Niu Jork Herald

polu nauki stanie się on potężnym środkiem, za którego pomocą poznamy dokładnie ten olbrzymi ocean atmosferyczny rozciągający się ponad naszymi głowami, a o którym tak nie-wiele jeszcze wiemy. Ludzie wydrą ziemi ostatnie jej tajemnice, dotrą do obu biegunów!

Gromski zapalił się, fiołkowe jego oczy rzucały iskry; takie same paliły się w źrenicach słuchającego Forda. Na dźwięk słowa: „biegunów”, kapitan przestał być panem siebie, rzucił się ku inżynierowi i pochwycił w obie ręce jego dłonie.

— Więc i pan marzysz o tym, i pan? — rzekł drżącym głosem.

— Pracowałem, taki a nie inny cel mając na widoku. Naukę i dobro ludzkości, kapita-nie!

— A czy pan wie, że próbami pana zainteresowało się ministerium wojny?!

— O! Oni każdy wynalazek chcieliby zużytkować dla swoich celów. Ale z moim wyna-lazkiem im się nie uda. Mój aerostat będzie służył tylko nauce, ludziom!

W tej chwili James, który dotąd stał o parę kroków opodal, podszedł do inżyniera.

— Pan z nami... do kroćset! Ja to czuję, niech mnie... Pan z nami do bieguna...

Gromski bystro spojrzał w oczy kapitana.

— Więc pan chce odbyć podróż do bieguna balonem? — zagadnął.

Ford kiwnął energicznie głową.

Gromski założył ręce w tył i począł się przechadzać wielkimi krokami.

— Tak, to nic jest niemożliwe — mówił jakby do siebie. — Wiatry, zresztą machina... Ale — dodał zatrzymując się przed kapitanem — trzeba, żeby ten, kto przedsięweźmie taką szaloną podróż, był gotów na wszystko.

Ford uśmiechnął się w milczeniu.

— Nawet na śmierć, kapitanie.

— Zaglądałem jej nieraz w oczy podczas moich czterech wypraw, inżynierze. James również.

— Prawdopodobieństwo tego, że się dotrze aż do bieguna, jest jednak bardzo małe.

— Tak zawsze było do dzisiaj, a jednak znajdują się ludzie, którzy nie cofają się przed niczym.

— Pamiętaj pan, że balon mój może walczyć tylko z umiarkowanymi prądami po-wietrznymi i że machina jego funkcjonuje zaledwie 48 godzin, po czym wymaga świeżego zapasu benzyny.

— To nic. Wiatry nas zaniosą.

— Możemy zginąć w morzu.

— Wszystko jedno, inżynierze, jedziemy! Chyba że nie dasz nam swojego statku.

Gromski pocierał dłonią czoło, na policzki wystąpił mu rumieniec.

— A jeżelibym sam z wami pojechał? — zagadnął nagle.

— To zbadalibyśmy biegun lub umarli — razem.

Inżynier, nic nie mówiąc, wyciągnął ręce i uścisnął serdecznie kapitana, a potem Jamesa.

— Jesteście dzielni ludzie — rzekł wzruszony.

 

Date: 2016-02-19; view: 316; Нарушение авторских прав; Помощь в написании работы --> СЮДА...



mydocx.ru - 2015-2024 year. (0.007 sec.) Все материалы представленные на сайте исключительно с целью ознакомления читателями и не преследуют коммерческих целей или нарушение авторских прав - Пожаловаться на публикацию